Strony

wtorek, 20 października 2015

Rozdział 17

~~ Dzień 5 ~~

Dzisiaj ja zadecydowałam co będziemy robić. Chciałam znowu wrócić na tą plaże. Jest cudowna.
- Widzę że urok tego miejsca Ci się bardzo przypodobał
- Tak, ale najważniejsze jest to że mogę tu być z Tobą - blondyn przyciągnął mnie do siebie i delikatnie musnął moje usta swoimi. - Jack ja nie chcę wyjeżdżać. Nie chcę Cię tu zostawiać - po moim policzku spłynęła jedna łza, którą Jack'y szybko starł.
- Będzie dobrze kochanie. Nie pozwolę żebyś się smuciła
- Dziękuje - wyszeptałam i wtuliłam się w niego.

~~ Później ~~

Leżeliśmy wtuleni w siebie na piaskowym podłożu i po prostu rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Blondyn bawił się moimi lokami.
- Ehhhh królewno co ja bez Ciebie zrobię?
- Przeżyjesz
- No nie wiem
- Jack....
- Tak?
- Baby I'm perfect, baby I'm perfect for you - zaśpiewałam i zaśmiałam się.
- To chyba ja powinienem Ci to śpiewać
- Nie sądze
- Kocham Cię księżniczko
- Ja Ciebie też księżniczku
- Księżniczku?
- Męski odpowiednik księżniczki
- Przestań tworzyć nowe słowa
- Dlaczego?
- Bo wolałbym być księciem niż księżniczkiem
- A ja wole księżniczka od księcia
- A ja nie
- A ja tak
- A ja nie
- A ja tak
- A ja... - nie zdążył skończyć zdania ponieważ zamknęłam mu usta pocałunkiem.
- Ekhem - odsunęliśmy się od siebie zaczerwienieni.
- Um... hej Matt co tu robisz? - zapytałam lekko zażenowana.
- A tak nie miałem co robić to pomyślałem że pójdę na plażę i patrzę że wy tu jesteście to pomyślałem że się do was dołączę
- Uh okej - wypowiedział najmilej jak umiał blondyn.
- Chyba że wam przeszkadzam
- Nie, nie siadaj - Espinosa usiadł pomiędzy nami.
- Soph zaśpiewaj coś
- Ale co?
- No nie wiem
- Proszę - zrobił proszące oczy
- No dobrze

Down to Earth
Keep 'em falling when I know it hurts
Going faster than a million miles an hour
Trying to catch my breath some way, somehow
Down to Earth
It's like I'm frozen, but the world still turns
Stuck in motion, but the wheels keep spinning 'round
Moving in reverse with no way out



And now I'm one step closer to being
Two steps far from you
And everybody wants you
Everybody wants you


How many nights does it take to count the stars?
That's the time it would take to fix my heart
Oh, baby, I was there for you
All I ever wanted was the truth, yeah, yeah
How many nights have you wished someone would stay?
Lay awake only hoping they're okay
I never counted all of mine
If I tried, I know it would feel like infinity
Infinity, infinity, yeah
Infinity

wtorek, 6 października 2015

Hej

Uwaga mam wiadomość. Wiem że może wam się to nie spodobać ale że nie mam weny muszę to zrobić
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Dodaje Matthew do opowiadania i uwaga nieźle chłopak namiesza w życiu Soph i Jack'a

To tyle z mojej strony

sobota, 3 października 2015

Rozdział 16

~~ Dzień 4 ~~

Dzisiejszy dzień Jack chciał spędzić na leżeniu w łóżku i patrzeniu się sobie nawzajem w oczy. Nie sądzę, że wytrzymamy a szczególnie on bo jest osobą ruchliwą, ale zobaczymy jak to będzie.
- Jack
- Tak królewno?
- Nogi mi drętwieją - chłopak spojrzał na mnie i zaczął się przeturlywać na mnie - Jack'y nie pomagasz nic a nic a... - zamknął moje usta swoimi. Całował delikatnie jak zawsze. Podobała mi się w nim ta delikatność.
- Jack - wyszeptałam cicho w jego wargi.
- Hmm? - zamruczał cicho przesuwając swoje pocałunki wzdłuż mojej linii szczęki.
- Wiesz... chyba ktoś nas obserwuje.
- Mhm - mruknął i dalej robił to co robił.
- Jack ogierze no nie przy ludziach - wrzasnął Cameron. Blondyn westchnął cicho i ostatni raz przed zabiciem Cam'a złączył nasze wargi.
- Dallas podaj mi jeden powód dla którego jeszcze masz całą twarz - syknął Johnson.
- Ponieważ to wszystko wina Nash'a, który mnie po was przysłał
- Czy mógłbyś wyjść?
- Pewnie gołąbeczki. Już wam nie przeszkadzam - oznajmił brunet i wyszedł. Jack chciał znów mnie pocałować ale zepchnęłam go z siebie.
- Idziemy - powiedziałam ze śmiechem
- Soph...
- Proszę - zrobiłam maślane oczy.
- No dobrze - splótł nasze palce i poszliśmy na dół. Chłopcy śpiewali sobie "Love Is In The Air"
- Okej. To czego od nas chcecie w ten jakże piękny dzień?
- Zabieramy was na plażę
- Chłopaki....
- Nie ma. Soph idź się przebrać. Zaraz przyjedzie Caroline
- Caro? A skąd ona...
- Cameron ją zaprosił - szatańsko się uśmiechnęłam - "Love Is In The Air" - zanuciłam głośno i pobiegłam do swojego pokoju a potem do łazienki. Ubrałam się w czarny strój z frędzelkami. Nie prezentowałam się jakoś pięknie ale nie było też najgorzej. Ubrałam na siebie to. Zgarnęłam jakąś większą torbę plażową i wrzuciłam do niej telefon, klucze, krem, ręczniki i książkę. Szybko zeszłam na dół i ogłosiłam głośno swoje przybycie.
- Jest już Caro?
- Nie, jeszcze jej nie ma
- Okej. No to co robimy?
- A może tak prawda czy wyzwanie?
- Serio?
- No tak
- To ja zaczynam - wydarł się na cały głos Taylor. - to hmmmm Gilinsky
- Wyzwanie
- Masz przelizać się z Caro - Cameron zakrztusił się powietrzem, Jack'owi opadła szczęka a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Tay czy ty się źle czujesz? - powiedziałam trochę głośniej. - ja się na to nie zgadzam. Tak samo jak Jack i Cameron. Wymyśl coś innego - ale nie było czasu bo do domu wpadła panna Maloney.
- Sorki za spóźnienie. To jedziemy?
- Tak pewnie - ożywił się Dallas. Między nimi jest jakaś chemia. I jeszcze sprawię że będą razem szczęśliwi.

~~ Pół godziny później ~~

Dotarliśmy do opuszczonej plaży. Chłopcy tłumaczyli, że tutaj nigdy nikogo nie ma dlatego tu przychodzą. Rozłożyłam sobie na piasku większy z ręczników i rzuciłam na niego torbę. Było już zbyt ciepło by siedzieć w ubraniach dlatego ściągnęłam z siebie sukienkę pokazując moje ciało. Czułam się dziwnie kiedy wzrok wszystkich skierował się na moją osobę. Na moje policzki wpłynął czerwony rumieniec. Jako pierwszy otrząsnął się Johnson, który od razu na to zareagował i zasłonił mnie swoim ciałem.
- Panowie nie macie co robić? - Ci zmieszani poodwracali się w inne strony.
- Dzięki Jack - powiedziałam cicho żeby tylko on mnie usłyszał.
- Nie ma za co księżniczko - odpowiedział i odwrócił się do mnie twarzą. Zmierzył mnie wzrokiem od dołu do góry. Położył dłonie na wcięciu w mojej talii i przyciągnął do siebie.
- Wiedziałem że jesteś idealna ale coraz bardziej mnie zadziwiasz
- Bez przesady
- Grzeszysz kochanie - wymruczał mi do ucha a potem złożył krótki pocałunek na moich ustach.
Bawiliśmy się świetnie. Nie było chwili żeby ktoś nie siedział w wodzie. Okazało się że niedaleko od plaży jest pizzeria. Oczywiście musieli skorzystać z tego i tylko jak zrobili się głodni polecieli zamawiać. Po pół godziny wrócili chyba z siedmioma. Każda oczywiście inne dodatki. Ja po drugim kawałku już nie mogłam, Caroline tak samo a oni to każdy po jednej by zjadł. Skorzystałam z tego że chłopcy bili się o kilka ostatnich kawałków jedzenia i położyłam się na swoim ręczniku zażywając kąpieli słonecznej. W pewnym momencie krzyki ucichły. To nie był dobry znak. Oczywiście nie myliłam się. Chwile później byłam już na rękach kilku z nich. Wrzucili mnie do wody. Ale nie tylko mnie. Caro też w niej wylądowała. Ja, jak to ja postanowiłam sobie nie wypłynąć przez trochę dłuższą chwilę. Wtedy zaczęła się panika.
- Soph! Księżniczko nie żartuj sobie - krzyczał spanikowany Jack. Podpłynęłam najbliżej niego jak to było możliwe i za rękę wciągnęłam go za sobą. Krzyki i miny innych były bezcenne. Popatrzyłam blondynowi w oczy a później przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Oplotłam nogi wokół jego bioder a on owinął swoje ręce wokół mojej talii przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie. Stanął na prostych nogach i wyciągnął nas nad taflę wody.

~~ Kilka godzin później ~~

Poprosiłam chłopców żeby zostawili mnie samą z Jack'iem. Chciałam z nim porozmawiać o tym co jest między nami. Blondyn splótł nasze palce i pociągnął na spacer brzegiem morza.
- O co chodzi królewno?
- Posłuchaj Jack. Co jest między nami? Zachowujemy się jak para a tak na prawdę nią nie jesteśmy
- Sophie. Kocham Cię. I już nigdy nie przestanę. Masz rację że zachowujemy się jak para i chciałbym się Ciebie coś spytać
- Tak?
- Sprawisz że będę jeszcze bardziej szczęśliwszy i zostaniesz moją dziewczyną? - rzuciłam mu się w ramiona.
- Tak - powiedziałam cicho.
- I love it when you just don’t care
I love it when you dance like there’s nobody there
So when it gets hard don’t be afraid
We don’t care what them people say.
I love it when you don’t take no
Love it when you do what you want cause you just said so
Let them all go home, we out late
We don’t care what them people say.

We don’t have to be ordinary
Make your best mistakes
Cause we don’t have the time to be sorry
So baby be the life of the party
I’m telling you to take your shot
It might be scary
Hearts are gonna break
Cause we don’t have the time to be sorry
So baby be the life of the party.

Together we can just let go
Pretending like there’s no one else here that we know
Slow dance, fall in love as a club track plays
We don’t care what them people say




Chłopak wziął mnie na ręce i obrócił kilka razy wokół własnej osi aż upadliśmy. Leżałam na jego brzuchu a on leżał i podpierał się na łokciach trzymając mnie za rękę.
- Wiesz nigdy nie sądziłem że spotkam taką dziewczynę jak ty
- Jak ja? Czyli jaką?
- Piękną, mądrą, zabawną, przyjacielską, kochającą, walczącą o swoje. Po prostu wspaniałą
- Jack nie koloryzujesz trochę
- Ciebie nie trzeba koloryzować. Ty już jesteś idealna - na moje policzki wpełzł rumieniec - lubię kiedy się rumienisz. Wyglądasz wtedy tak uroczo
- Jack'y dlaczego wcześniej nie miałeś dziewczyny? Przecież jest ich tyle na świecie
- Ale do tej pory nie znalazłem tej jedynej, z którą chciałbym się związać. A pewnego dnia pojawiłaś się ty a moje serce oszalało. Zakochałem się już tego pierwszego dnia. Chciałem Cię znaleźć ale nie wiedziałem jak mam zacząć. A gdy zacząłem z tobą pisać, znaczy jeszcze nie wiedziałem że to ty jesteś tą dziewczyną z parku czułem się dziwnie. Nie sądziłem że można zakochać się w kimś kogo zna się ledwo i to tylko przez internet
- Och Jack. Jakie to wszystko jest pokręcone
- Wiem - blondyn spojrzał mi w oczy.
- Mogę Ci coś powiedzieć?
- Pewnie
- Nigdy nie spotkałam takiego chłopaka jak ty. Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie tyle co ty. Nawet nie wiem jak mam Ci podziękować
- Nie musisz dziękować kochanie. Mi wystarczy że jesteś - zaśmiałam się. - kocham Cię Sophie
- Ja Ciebie też Jack - zaniemówił.
- Ty na prawdę to powiedziałaś?
- No tak. To źle?
- To najwspanialsza rzecz jaką usłyszałem w całym moim życiu - połączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.

piątek, 25 września 2015

Rozdział 15

~~ Dzień 3 ~~

Dzisiaj Jack zaplanował cały dzień na bajki Disneya. To urocze. Powoli się w nim zakochuje. Tylko jest problem. Ja nie mogę. Boje się miłości a po za tym musze wyjechać a związki na odległość zazwyczaj nie mają szans by przetrwać. Właśnie stałam i robiłam gorącą czekoladę gdy poczułam ręce oplatające mnie w talii. Jego klatka piersiowa przywarła do moich pleców a blondyn przyłożył usta do mojego karku.

- Tęskniłem królewno - wymruczał do mojego ucha.
- Jack - powiedziałam cicho i odwróciłam się. Chłopak chciał mnie pocałować ale odwróciłam głowę. - j...ja nie mogę
- Co? Dlaczego?
- Jack'y ja za 11 dni wyjeżdżam. Nie chcę Ci dawać nadziei. Przepraszam - opuściłam głowę by nie patrzeć w te jego piękne oczy. Długo stał w bezruchu. Ściągnął jedną dłoń z mojej talii i chwycił nią za mój podbródek.
- Kochanie. Chcę z Tobą spędzić te 13 dni. To będą nasze wspomnienia. Dałaś mi nadzieję wtedy gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem. I nigdy jej nie stracę. Nawet gdy wyjedziesz, wyjdziesz za mąż i będziesz mieć dzieci ja dalej będę Cię kochał - wtuliłam się w niego. Czy go kocham? Tak kocham go. - Idziemy oglądać? - pokiwałam delikatnie głową. Jack pociągnął mnie za sobą do salonu. Usiadł na kanapie i wciągnął mnie na swoje kolana.

~~ Później ~~

Właśnie oglądaliśmy " Króla Lwa " gdy przerwał nam dzwonek do drzwi. Leniwie się podniosłam i podeszłam by otworzyć.
- Tak?
- Przyszła przesyłka do pani. Proszę tu podpisać - podał mi papier na którym nakreśliłam swoje nazwisko a potem mu go oddałam.
- Dziękuję
- Do widzenia
- Do widzenia - wzięłam list do ręki i wróciłam do Johnsona.
- Kto to był?
- Listonosz. Przyniósł do mnie list - otworzyłam delikatnie kopertę i zaczęłam czytać.

" Witamy!

Dostała się pani na naszą uczelnię. Serdecznie zapraszamy na pierwsze wykłady 30 września. Mamy nadzieję że spodoba się tu pani.

                                                                                      Z poważaniem dyrektor szkoły "

Mój smutek powiększył się. Nie chciałam stąd wyjeżdżać.
- Co się dzieje Sophie?
- To już pewne. Wyjeżdżam - po moich policzkach spłynęły łzy. Niebieskooki wstał i mocno mnie przytulił.

Don’t try to make me stay or ask if I’m okay
I don’t have the answer
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright
I don’t have the answer



Heartache doesn’t last forever
I’ll say I’m fine
Midnight ain’t no time for laughing
When you say goodbye



It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable


And your eyes,


Irresistible



I’ve tried to ask myself,
Should I see someone else?
I wish I knew the answer



But I know if I go now
If I leave and I’m on my own tonight,
I’ll never know the answer

czwartek, 24 września 2015

Rozdział 14

~~ Dzień 2 ~~

Rano obudziły mnie promienie słońca. Przeciągnęłam się jak rasowa kotka i przeniosłam się do łazienki. Po 20 minutach wyszłam z niej. Byłam przebrana w to. Gdy przejrzałam się w lustrze nie zobaczyłam jakoś specjalnie ładnej dziewczyny. Nigdy nie lubiłam swojego wyglądu. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko ruszyłam by je otworzyć. Przede mną stał Jack.
- Piękna jak zwykle - szepnął do mojego ucha a potem lekko musnął moje usta. Zarumieniłam się. - Księżniczko zabieram Cię na śniadanie
- A z jakiej to okazji?
- Z takiej że to drugi dzień i zostało mi ich tylko 12


~~ Później ~~


You should've known I love you
But I'll never say it too much
Maybe you did turn to get me
Maybe I'll never know what I done

Now I'm lost in the distance
You look at me like a stranger
Cause how it looks right now to me
If you're scared of the danger


 I could've shown you America
All the bright lights in the universe
We could have reached the highest heights
A different place, a different life
Remember that night underneath the stars
For a minute I thought the world was ours


All you had to do was show me love



Moje oczy się zaszkliły.
- Jack tyle dla mnie robisz. A ja nawet nie wiem jak się odwdzięczyć
- Nie musisz królewno. Mi wystarcza że jesteś - delikatnie złączył nasze usta razem. W moim brzuchu szalało stado motyli. To nie jest odpowiedni moment by mu mówić że...

sobota, 19 września 2015

Rozdział 13

~~ Dzień 1 ~~

- Wstajemy księżniczko. Śniadanie podano - obudził mnie cichy szept koło mojego ucha. Obróciłam się na drugą stronę kompletnie ignorując blondyna. Wsunął swoje ręce pod moją bluzkę i zaczął kreślić kółka na moim brzuchu i plecach. Wiedział, że to doprowadza mnie do szału.
- Jack przestań. Chce spać - odciągnęłam jego ręce od mojego ciała. Ale on nie dawał za wygraną i teraz składał krótkie pocałunki na moim obojczyku.
- Proszę - wymruczał mi do ucha.
- Ehhh no dobrze - przeciągnęłam się i podniosłam się do pozycji siedzącej. - nienawidzę Cię za to że mnie budzisz
- Ale uwielbiasz mnie za dużo innych rzeczy
- Co na dzisiaj mi zaplanowałeś?
- Spokojnie księżniczko. Zobaczysz - cmoknął mnie w skroń i pociągnął do kuchni.

~~ Później ~~

- Dobra ubieraj się. Jedziemy - rozkazał mi. Mi nikt nie rozkazuje. Uparcie siedziałam na fotelu wlepiając wzrok w telewizor.
- Magiczne słowo?
- Czary mary
- Spadaj Johnson - chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do góry. - jesteś głupi
- I uroczy
- Nie. Tylko głupi
- Przyznaj to
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Jack przestań
- Nie dopóki tego nie przyznasz
- Okej, okej. Drogi Jack'u. Oprócz tego że jesteś głupi jesteś też uroczy
- Wiem. A także skromny
- Oczywiście. Skromność to u Ciebie podstawa
- Tak. A teraz zrób się na milion dolarów i jedziemy podbijać świat!
- Ja zawsze wyglądam jak milion dolarów
- W to nie wątpię - cmoknął mnie w nos i zszedł na dół. Zabrałam ze swojej torby biały crop top z napisem " I'm Magcult. Problem? ", dżinsowe biodrówki z wysokim stanem i czystą bieliznę. Wyszykowałam się w 20 minut. Umyłam się i zrobiłam lekki makijaż.
- Mój giermku możesz mnie znieść! - krzyknęłam żeby Jack przyszedł. Po chwili zjawił się.
- No wyglądasz jak bilion dolarów - przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
- Idziemy?
- Oczywiście

~~ Potem ~~

- Odwołuje to co powiedziałam wcześniej. Wcale nie jesteś uroczy. Jesteś skończonym idiotą - zaśmiałam się.
- No nie przesadzaj królewno. Będę Ci cały czas śpiewał
- A ja zaśpiewam Ci " I believe I can fly" i wykopnę Cię za barierkę
- No chodź. Nie daj się prosić - zrobił oczy kota. A ja za cholerę nie umiem im się oprzeć.
- Dobra
- Świetnie - powiedział zadowolony i pociągnął mnie za rękę do kolejki. Z każdą minutą byliśmy coraz bliżej wejścia. Bałam się. Nie lubiłam wysokości.
- Dwa bilety proszę - mężczyzna podał mu dwa papierki i życzył nam dobrej zabawy. Tak pewnie. Wsiedliśmy do tego ogromnego ustrojstwa a ten jak głupi zaczął mi śpiewać.


 I can't stop, never let a hater
Kill your dreams, 19, I got paper
Katniss Everdeen odds always in my favor
I pull up on the scene, black tee and a razor
Won't chase a woman, I re-pace
Make you have deja vu when I walk by
Like, "Hey it's that guy! Yeah aren't you from Vine?"
Hell nah I'm from Nebraska, get your facts aligned
But I ain't gonna lie, Jack and Jack
Did blow up on the app but we're more than that
Best duo in LA since Kobe-Shaq
Need a whole demolition just to hold us back
Run circles around the competition, culdesacs
Legs keep burnin' but it's so worth it
When you're young and urban, money like a surgeon
Yeah it's cool and all but spreadin' love's my purpose


- Jesteś zakochanym w sobie głupkiem
- Poprawka. Jestem zakochanym w Tobie głupkiem - przybliżył się do mnie i delikatnie złączył nasze usta razem.


Muszę przyznać że pomimo iż ten dzień się jeszcze nie skończył zaliczam go do jednego z najlepszych a czeka mnie jeszcze takich 13.

Rozdział 12

- J...Jack ja muszę Ci coś powiedzieć
- O co chodzi  księżniczko? - odgarnął kosmyk włosów opadających na moje czoło.
- Bo...bo ja wyjeżdżam - powiedziałam jeszcze ciszej odwracając od niego wzrok.
- Na ile?
- Nie wiem czy wrócę - z mowy jego ciała widziałam że jego smutek miesza się ze złością.
- Kiedy?
- Za dwa tygodnie - blondyn podniósł mój podbródek i wpił się w moje usta.
- Sprawię, że to będą najpiękniejsze dwa tygodnie w twoim życiu
- Dziękuję Jack
- Dla mojego całego świata zrobię wszystko - zarumieniłam się. Znów mnie pocałował tylko gwałtowniej i agresywnej. Podobało mi się to. Włożył rękę pod moją bluzkę i kreślił kciukiem szlaczki na moim brzuchu. Moja skóra płonęła. Chciał już posunąć się dalej ale go zatrzymałam.
- Jack za trzema ścianami są twoi przyjaciele. Nie fundujmy im nie przespanej nocy
- Ile to ja razy przez nich nie spałem - zachichotałam cicho. Blondyn przyciągnął mnie do siebie i splótł nasze nogi razem. Dotknął dłonią mego policzka i głaskał go kciukiem.
- Jesteś taka piękna
- Nie przesadzaj
- Nie przesadzam - cmoknął mnie w nos.
- Zaśpiewasz mi coś?
- A co byś chciała?
- "See you again"

It's been a long day, without you my friend...
And I'll tell you all about it, when I see you again...
We've come a long way, from where we began...
Oh I'll tell you all about it, when I see you again...
When I see you again...

Damn, who knew?
All the planes we flew...
Good things we been through...
That I'd be standing right here,
Talking to you, bout another path.
I know we loved to hit the road and laugh,
But something told me that it wouldn't last.
Had to switch up, look at things,
Different see the bigger picture.
Those were the days, hard work forever pays.
Now I see you in a better place.
(See you in a better place!)
Oh! Oh!

How could we not talk about family,
When family's all that we got?
Everything I went through you were standing there,
By my side, and now you gon' be with me
For the last ride...

Dalej już nie słuchałam ponieważ odpłynęłam do krainy Morfeusza.